Moi drodzy czytelnicy, dzisiaj przyznam się do tego, dlaczego jest mnie tu troszkę mniej.
To tak trochę na uspokojenie sumienia, że delikatnie Was zaniedbuję, ale doba ma tylko 24 godziny i nijak nie da się naciągnąć ;)
Odkąd pamiętam, zawsze dużo czasu spędzałam w kuchni.
Najpierw ucząc się wszystkiego od mamy, później gotując już dla własnej rodziny.
Ale zawsze ciągnęło mnie bardziej do słodkiego.
Co przejawia się w "bardziej obfitych kształtach", ale co mi tam, raz się żyje :p
Moje hobby, moja pasja :)
Wszystko zaczęło się zupełnie niewinnie, od tego za co dała bym się pokroić.
Beza, bita śmietana i owoce.
Moje ulubione torty bezowe robiłam dla swoich najbliższych, do czasu, aż poprosiła mnie o taki koleżanka z pracy.
No i tak się właśnie zaczęło, mile połechtana komplementami i dobrym słowem piekłam te torty już dla kilku koleżanek.
Choć skromna z natury jestem, uwierzyłam we własne umiejętności.
Poszłam o krok dalej i zaczęłam robić torty na biszkopcie.
Początki nie były łatwe, bo wszystkiego uczyłam się niezawodną metodą "prób i błędów".
Raz było lepiej, a raz gorzej.
Ciągle zagrzewana do działania przez koleżanki nie poddawałam się.
Zaczęłam częściej szukać inspiracji w sieci.
Bo ogromną satysfakcję sprawia mi to, że uda się co nieco przenieść do własnej kuchni.
I tak z kolejnym tortem nabieram co raz więcej wprawi i pewności siebie.
Pomyślicie pewnie, że te moje wypieki to nic nadzwyczajnego, bo widzieliście może ładniejsze, ale ja kocham to co robię i wkładam w to sporo własnego serca.
No i poszło lawiną do tego stopnia, że ledwo godzę to moje tortowe szaleństwo z rodziną i pracą zawodową, no i oczywiście z blogiem.
Ale może to jest właśnie moje przysłowiowe 5 minut?
Jak nie spróbuję, to się nie przekonam.
Więc tak sobie siedzę i "babram" się w tej śmietanie :)
Jeszcze wiele nauki przede mną.
Wiele technik do poznania i przetestowania.
Po co mi to?
Biegnę za własnymi marzeniami.
Fajnie by było dostać się na staż do fajnej cukierni (nawet jest taka jedna w Warszawie), później otworzyć swoja własną, mała cukiernię.
Robić to co się lubi, a nie to co się lubić musi.
No bo nic bardziej człowiekowi nie dodaje skrzydeł, jak sprawianie radości innemu człowiekowi.
A takich ludzi jest w moim otoczeniu, już dość spora gromada.
Uśmiechają się, dziękują, chwalą...
A ja ciągle ze skromności na te komplementy się czerwienię ;)
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam i będziecie do mnie dalej zaglądać.
Nie tylko tortami żyję, od czasu do czasu udaje mi się też coś ugotować.
Postaram się więc w dalszym ciągu, dzielić z Wami przepisami.
Piękne!
OdpowiedzUsuńGratulacje i życzę powodzenia w spełnianiu marzenia :)
Dzięki :) Za trzymanie mocno kciuków z góry dziękuję.
Usuń