Kto z Was nie marzył, żeby choć na chwilę znaleźć się w krainie mlekiem i miodem płynącej ?
Ja należę do szczęśliwców, którzy dzięki uprzejmości Wedla mieli możliwość przebywania w fabryce przyjemności - płynącej czekoladą.
![]() | |||||||
Lans na ściance :) |
Choć z Opola do Warszawy jest całkiem daleko - warto było.
Droga nie była łatwa, jazdę utrudniał Orkan, który niejednokrotnie bujał naszym autem, no i awaria spryskiwaczy.
Prowadzenie auta z zamazaną szybą to nie lada wyczyn, któremu bardzo dobrze sprostała Gosia i dowiozła nas bezpiecznie w dwie strony.
Był też moment grozy.
Chwilę po tym jak Adaś skończył śpiewać pieśń o aniołach, z impetem uderza coś w przednią szybę.
W ułamku sekundy, dało się dostrzec, że owe coś jest białe i puchate.
Adrenalina dała znać o sobie całej naszej czwórce.
Co to było ? Może to Anioł Gabriel, a może ostrzeżenie ?
Podróż trwa nadal, przeplatana rozmowami i opowieściami o Księżniczce Lodu.
Stolica przywitała nas kilometrowym korkiem, ale punktualnie o godzinie 10, dotarliśmy do celu.
Nie spodziewałam się, że fabryka przyjemności znajduje się w centrum miasta.
Podczas przechodzenia z jednego budynku do drugiego, nasze nosy oszalały.
Wszędzie był wyczuwalny aromat czekolady.
Aż nie chce się wierzyć, że nawet Orkan i śnieżyca nie potrafiły tego zapachu zagłuszyć.
Wchodząc do budynku fabryki, naszym oczom ukazała się pięknie przystrojona witryna.
Cudowna, świąteczna i cała z czekolady.
Kompozycja została wykonana z 850 kg wedlowskiej czekolady, największy
jej element to choinka o wysokości 2 metrów i 60 centymetrów ważąca 380
kg.
Oglądając ją z bliska, ma się wrażenie, że niemożliwym jest, aby była w całości wykonana z czekolady.
Dbałość o każdy szczegół jest zaskakująca.
Jedynym elementem nie do końca czekoladowym, jest kolejka, ale to tylko z braku czasu zapewniał nas Maestro czekolady Janusz Profus.
Czas rozpocząć zwiedzanie.
Ubrani w stroje "wizytowe", udajemy się na linie produkcyjne.
Przewodnikiem jest dyrektor Wedla pan Witold Ziobrowsk, który z wielka pasją opowiada o firmie i udziela odpowiedzi na nurtujące nas pytania.
Mamy możliwość zobaczyć, jak powstaje tabliczka czekolady, zanim trafi na sklepowe półki.

I cudowna rzeka ptasiego mleczka
Warsztaty czas zacząć :)
Przygotowano dla nas nie lada wyzwanie.
Mamy własnoręcznie ozdobić torcik i bombkę.
Zadanie staje się tym bardziej trudne, gdy zewsząd spoglądają na nas piękne czekoladowe rzeźby

Ochoczo zabieramy się za pracę, z zapałem dziecka, tworzymy nasze małe dzieła sztuki.
Czekolada raz się rozpływa, a raz zastyga zbyt wcześnie.
Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, przecież nic zmarnować się nie może, a oblizywanie palców jest jak najbardziej wskazane ;)
I tak, ku uciesze naszej i zapewne naszych najbliższych powstały prawdziwe "dzieła sztuki".
![]() |
Nic dodać, nic ująć :) |
![]() |
Bombka dla mojej córki, wielkiej fanki Madonny. |
![]() |
Bombka Adama, zachwyciła samego Maestro. |
![]() | ||
Delimamma w akcji |
![]() |
Właściwa osoba, na właściwym miejscu Aurora Czekoladowa. |
![]() | ||||
Strawberries from Poland |
![]() | ||
Kuchnia w opałach i Blog Czekolady |
![]() |
Delimamma i Łyżka-Widelec-Nożyczki |
![]() |
Strawberries from Poland |
Było miło i sympatycznie, choć zdecydowanie za krótko.
Żegnając się z Maestro Profusem i jego sympatyczną małżonką, zgodnie stwierdziliśmy, że my tu jeszcze wrócimy.
Mam nadzieję, że będziemy mieli taką możliwość.
Droga powrotna wydaje, się być zawsze krótsza.
W naszym przypadku była jednak dwa razy dłuższa.
A wszystko za sprawą bardzo złej pogody, zmęczenia i dostosowania wyposażenia samochodu w spryskiwacze w wersji lux.
Śnieżyca, oblodzona droga, wyjazd z Warszawy to 1,5 godziny w korku.
Adam zaczął, podśpiewywać coś o trzódce, ale wspominając co było po pieśni o aniołach szybko przestał.
Gdyby tego nie zrobił, kto wie co by się nam przydarzyło.
Potrzebująca drzemki Gosia, której zamykały się oczy podczas prowadzenia samochodu.
No i jeszcze postoje co jakiś czas, aby Adaś mógł od zewnątrz spryskać szyby, takim zwykłym ręczny rozpylaczem.
To jest właśnie ta wersja lux, zapewne inni kierowcy mieli z nas ubaw, ale to pozwoliło nam bezpiecznie dojechać do celu.
Bardzo dziękuję Wedlowi, z możliwość spędzenia czasu, w tym niesamowitym miejscu i moim towarzyszom podróży, za cudowny dzień.
Ale w końcu, z nimi nie mogło być inaczej.
Wypoczęta i zainspirowana czekoladą, zapraszam na czekoladowe lizaki.
Aby je wykonać trzeba zaopatrzyć się, w silikonowe foremki do lodu.
SKŁADNIKI:
100 g mlecznej czekolady
2 kostki ptasiego mleczka
1 łyżka posiekanej skórki pomarańczowej (kandyzowanej)
A jak to zrobić:
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej.
Silikonowe formy od środka wysmarować przy pomocy pędzelka, warstwą czekolady (schłodzić), a następnie rozprowadzić drugą warstwę.
Po zastygnięciu wnętrze wypełnić pokrojony w kosteczkę ptasim mleczkiem i skórką pomarańczową.
Włożyć patyczki i zalać całość czekoladą.
Pozostałą czekoladę zmieszać ze skórką i zalać do pełna foremki, w celu otrzymania aromatycznych czekoladek.
Całość odstawić do lodówki, aby całkowicie stężało.
przepiękne zdjęcia, szczególnie to gdzie jesteś na ściance Wedla, jak gwiazda :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Szkoda, że się z nami nie wybrałaś.
UsuńWow ale zazdroszczę :) !
OdpowiedzUsuńWedel się rozkręca pod tym kontem, więc pewnie jeszcze będzie organizował takie warsztaty.
UsuńTo był niezapomniany wyjazd :))))
OdpowiedzUsuńOj tak, na długo ten dzień pozostanie w mojej pamięci :)
Usuńżałuję że mnie nie było <3
OdpowiedzUsuńNam też Ciebie brakowało :(
UsuńTeraz zazdroszczę Wam jeszcze bardziej : (
OdpowiedzUsuńCzekam Niecierpliwie na szczegółowe streszczenie z warsztatów i wyjazdu! ; )
Oj Ania będzie dużo do opowiadania :) W pracy nie będzie na to czasu. Musimy się umówić na neutralnym gruncie, najlepiej przy kubku gorącej czekolady ;)
UsuńCudna relacja, jeszcze cudniejsze lizaki :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Lizaki już pochłonięte przez moją córkę, która ubolewała, że nie mogła być tam ze mną.
UsuńDzisiaj sie wybieram, wiec bede miala okazje przekonać sie własnie o tym jak tam jest, a z pewnościa jest super ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że podobało Ci się tak bardzo jak nam :)
UsuńWidziałem Was wczoraj :) Świetna impreza, polecam każdemu, kto chciałbym zobaczyć jak robi się czekoladę od kuchni. Czekam na kolejną edycję i pozdrawiam wszystkich z Wedla :)
OdpowiedzUsuńByło cudnie :) ja też chętnie tam wrócę, jeśli tylko nadarzy się okazja :)
UsuńBoze.... wspaniała relacja i popłakałem się do łez w momencie czytania o "trzódce" ... Kasia jesteś wielka :)
OdpowiedzUsuńAdaś dziękuję :) To cudowne, że życie pisze nam takie historie. Buziaki, kocham Was :)
UsuńCzekoladowa choinka była równie wyjątkowa jak cały czas spędzony w Fabryce Wedla:) byle więcej takich wspaniałych wydarzeń!:) niezapomniany mikołajkowo- czekoladowy weekend:)
OdpowiedzUsuń